Muzyczna nuda czyli wszechobecna komercja.

Anna Kamieńska, znana polska poetka napisała kiedyś piękne motto: "Odnajdujemy w poezji coś z prawdy własnego serca." Parafrazując jej słowa można by powiedzieć " Odnajdujemy w muzyce coś z prawdy własnego serca..." Szkoda tylko że na siłę w dzisiejszych czasach "prawdę własnego serca" serwuje się nam przez wszechobecną komercję.
Nie wiem czy tylko ja czy wy również zauważacie to jak non stop serwuje się nam muzycznie jedno i to samo. W rozgłośniach radiowych w ciągu dnia kiedy słuchasz danej rozgłośni jeden utwór danego artysty, często jakiś muzyczny "kicz" potrafi być zagrany nawet i 10 razy. A dlaczego w tym czasie antenowym nie promować i nie pokazywać ludziom innej muzyki? Nie prezentować innej twórczości? To proste. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę i znajomości. Ta muzyczna komercja, promocja wciąż tego samego sprawia moim zdaniem, że muzyka staje się nudna, bezsensowna. Słuchanie w kółko jednego utworu jednego artysty to jak oglądanie tego samego filmu pięćsetny raz! Tak się nie da! Owszem, jeśli film czy jakiś  muzyczny utwór zrobił na mnie wrażenie, spodobał mi się, to zawsze z przyjemnością jak będę chciał do niego wrócę. Ale chcę poznawać nowe. Jak już wspomniałem uważam że komercja tworzy muzyczną nudę, otoczkę wokół tej pięknej dziedziny sztuki jaką jest muzyka że wszystko jakby stanęło w miejscu, że nic sie nie dzieje. Że wciąż tworzą tylko ci sami artyści i tylko w tym samym gatunku. A to nie prawda że muzyka jest nudna, że nic sie nie dzieje. I nie mam tu na myśli tylko muzyki klubowej absolutnie, która cenie sobie bardzo, ale ogólnie. Muzyka to sztuka którą poznajemy i chcielibyśmy poznawać jeszcze bardziej. Jest wielu artystów, takich o których mało się mówi, których twórczości się nie prezentuje, choć często przebijają "wielkie gwiazdy", bo miejsce takich zajmują ci, których utwory prezentuje się po stokroć w radiu czy w telewizji. Dobrze że jest jeszcze internet, gdzie można znaleźć samemu muzykę niekomercyjną czyli mało lub wcale nie graną, nie popularyzowaną.
Być może się mylę, może błędnie pojmuję ten fakt ale dość mam już powtorze się raz jeszcze wszechobecnej komercji. Zamiast 1000 razy przesłuchanej "Dalibomby" chce posłuchać czegoś innego, być może jakiegoś polskiego artystę tworzącego z sercem i pasją swoją muzykę w garażu, nie tylko dla kasy i popularności celebryty,  muzykę która może się spodobać pod warunkiem że zostanie zaprezentowana. A przecież takich artystów są tysiące. I również jeśli chodzi o polską scenę klubową,  polskich DJ-ów tworzących muzykę klubową.
Mam obawy, że to się już nie zmieni, że muzyka stała się już tylko towarem i nadal skazani będziemy na komercję. Ale pociesza fakt że mimo wszystko jeszcze możemy sami uciekać od niej, wyławiać w internecie muzykę której nie usłyszymy na co dzień w żadnej rozgłośni radiowej, choć i to już chcą ograniczyć tłumacząc ten fakt prawami autorskimi i różnymi innymi ograniczeniami.
Jeśli Was również męczy i dołuje, zanudza i zniechęca komercja muzyczna zachęcam do intensywnych łowów w sieci. Wyłączmy te wszystkie stacje które na siłę pompują w nas jedna i tą samą muzykę, tych samych artystów miesiącami i te same ich utwory.  Istnieja również rozgłośnie radiowe które na szczęście jeszcze nie poddały się "muzycznej nudzie", których posłuchać możemy zarówno w sieci jak i na falach eteru.
Nie pozostaje mi nic innego jak na koniec życzyć Wam i sobie, bo dość mam komercji w muzyce, stąd manifest w postaci tego tekstu, pozytywnych muzycznych wrażeń, poznawania artystów, stylów i gatunków muzycznych, których komercja nie dopuszcza, a które warto poznać.